Pojęcie konkurencyjności, obok innowacyjności jest jednym z kilku najczęściej używanych w dyskusjach ekonomicznych. Chociaż nie jest ono nowe, ciągle brak mu jednoznacznej definicji. Z tego powodu jest niesamowicie atrakcyjne dla polityków, pozwala bowiem określić mianem konkurencyjności niemalże wszystko, a słowo jest intuicyjnie zrozumiałe dla wyborców. Dla ekonomistów, konkurencyjność początkowo była tożsama z wynikami w handlu zagranicznym. Później zaczęto ją wiązać z produktywnością, otoczeniem biznesowym, czy nawet jakością życia. Niejasne definicje sprawiają, że tworzenie jej mierników stało się zadaniem bardziej gimnastycznym, niż matematycznym.
W całej gamie modeli statystycznych istnieje jednak pewna grupa technik, za pomocą których można próbować kwantyfikować regionalne różnice, do których sprowadza się makroekonomiczna konkurencyjność. Mowa tu o statystyce przestrzennej, do której należą analizy przesunięć (shift – share). Działają one w sposób bardzo prosty i polegają na dekompozycji wzrostu w danym regionie, w konkretnym sektorze, na czynnik globalny, sektorowy i regionalny. Idea jest jasna – wzrost produkcji w danej branży o 10% nie robi wrażenia, jeżeli tyle wynosi średnia w całej gospodarce. Podobnie 10% w danym regionie nie jest dobrym wynikiem, jeśli cała gałąź rozwija się w takim tempie. Jeżeli natomiast w jakimś regionie dana branża rozwija się ponadprzeciętnie szybko, to można stwierdzić, że region ten ma w niej przewagę konkurencyjną.
Analizę przesunięć rozbudował Esteban – Marquillas, którego propozycja pozwala dodatkowo ustalić, czy region jest konkurencyjny w tym, w czym się specjalizuje. Warto bowiem, by np. region z płodnymi gruntami i dobrą dostępnością pracowników sezonowych zajmował się rolnictwem, a nie nowoczesnymi technologiami, do czego nie posiada bazy infrastrukturalno – naukowej. Metoda Estebana - Marquillasa, a wręcz cała statystyka przestrzenna, niestety nie cieszy się zbytnią popularnością w polskiej analityce ekonomicznej, a szkoda. Wiedza o zależnościach przestrzennych, regionalnych specjalizacjach czy przewagach konkurencyjnych jest bowiem przydatna. Skorzystać z niej mogą instytucje rządowe, przedsiębiorcy, czy różnorakie jednostki analityczne zajmujące się tworzeniem scenariuszy rozwoju gospodarczego.
Sprawdźmy zatem, które gałęzie polskiego eksportu są konkurencyjne i w których się specjalizujemy. Oryginalna analiza Estebana – Marquillasa obejmowała wyłącznie rolnictwo, przemysł i usługi, tu jednak została rozszerzona do następujących sektorów:
- Eksport dóbr podstawowych: metali i rud, paliw, żywności
- Eksport dóbr średniego poziomu: usług, produkcji przemysłowej (sekcje SITC 5 – 8);
- Eksport wysokiego poziomu: usług komputerowych, komunikacyjnych, technicznych, praw autorskich, etc. ; zaawansowanych technologii;
Obliczenia zostały wykonane całego świata, za okres 2008 – 2015 a zatem bezpośrednio następujący po kryzysie finansowym. Wyniki dla Polski przedstawione są w poniższej tabeli (ad oznacza przewagę konkurencyjną, spec specjalizację):
Dobra podstawowe | Dobra średniego poziomu | Dobra zaawansowane | |||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Metale | Paliwa | Żywność | Usługi | Pprzem | U komp | Hitech | |||||||
ad | spec | ad | spec | ad | spec | ad | spec | ad | spec | ad | spec | ad | spec |
tak | nie | nie | tak | nie | nie | nie | tak | tak | tak | tak | nie | tak | nie |
Jedynym sektorem, w którym Polska specjalizuje się z powodzeniem jest produkcja przemysłowa. Ciekawe są również dwa sektory wysokiego poziomu. Polska nie jest w nich wyspecjalizowana, ale zarówno w obszarze usług komputerowych jak i eksportu dóbr high tech mamy przewagę konkurencyjną.
Trzeba uwierzyć w to, że Polska może być eksporterem technologii. Choć w niektórych sektorach nigdy nie będziemy wiodącym graczem (choćby w lotnictwie przewaga Boeinga wynikająca z lat doświadczenia jest nie do nadrobienia), to warto wykorzystać te atuty, jakie mamy, a mamy ich sporo. Polacy są świetnymi programistami i informatykami, a polskie firmy, np. te z rzeszowskiego klastra lotniczego, stają się coraz istotniejszymi podwykonawcami w globalnych łańcuchach wartości. Polska nie jest i nie będzie najtańszą lokalizacją na świecie. Nie możmy oferować zagranicznym klientom dowolnych towarów i liczyć, że skusi ich niska cena. Warto postawić na te produkty i usługi, gdzie mamy szansę wykazać się ponadprzeciętnym talentem i umiejętnościami, których nam nie brakuje.