W zadziwiająco szczerym wywiadzie dla australijskiej 7News, australijski polityk Jim Molan zapowiedział, że spodziewa się wojny pomiędzy USA i Chinami w ciągu najbliższych 3-5 lat.
Oceniając chłodno możliwości australijskiej i amerykańskiej armii Molan nie jest optymistą. Podkreślił, że amerykańska flota jeszcze w latach 90. liczyła 600 statków bojowych, dziś mniej niż 300.
Molan uważa, że australijskie siły zbrojne jeszcze nigdy nie były tak skuteczne. Pomimo to, Australia nie ma wystarczających zdolności bojowych, aby samodzielnie prowadzić wojnę z Chinami, z kolei interesy USA mogą utrudniać lub spowalniać interwencję zbrojne. Jednocześnie, Chiny już od dłuższego czasu "szukają starcia" z sąsiadami (o konflikcie z Indiami pisaliśmy w listopadzie) a z Australią są w stanie politycznego konfliktu, który już wywołał sankcje gospodarcze skierowane m.in. w australijski przemysł kopalniany.
Odpowiedzią może być zacieśnienie współpracy państw zagrożonych rosnącymi ambicjami Chin. USA, Australia, Indie oraz Japonia prowadziły w listopadzie wspólne ćwiczenia wojskowe. Japonia i Australia zawarły porozumienie, pozwalające na wzajemne stacjonowanie wojsk na swoim terytorium.
Rosnący konflikt regionalny może bardzo szybko przerodzić się w wojnę światową. Chiny coraz mocniej zacieśniają współpracę z Rosją. Są jednocześnie w dość jednoznacznym sporze z USA, które powinno móc liczyć na sojuszników europejskich, w tym Polskę. Historia jest pełna przypadków, gdy wschodząca potęga zderzała się z siłami, którym zależało na utrzymaniu statusu quo. Zderzenie to nierzadko kończyło się konfliktem zbrojnym.